IMG_7049

PZU Gdynia Półmaraton to zaledwie mój drugi start w tym sezonie i pierwszy znaczący sukces. Z racji dużej imprezy namnożyło się klasyfikacji, ale wiadomo że to czas na mecie jest najbardziej obiektywnym wynikiem. Dystans 21,097km przebiegłem  w 1:08:35 i jest to mój nowy rekord życiowy. W całym biegu zająłem dziewiąte miejsce, wśród wszystkich Polaków byłem trzeci, a w kategorii wiekowej (30-39 lat) zająłem pierwsze miejsce (to mój pierwszy rok w mastersach 😀 ). Dodatkowo zostałem udekorowany jako najlepszy gdynianin.

IMG_6963

Jeszcze na początku roku usłyszałem od trenera, że mam zapomnieć o starcie w gdyńskim półmaratonie. Wynikało to z przeciągającej się choroby i nienajlepszej perspektywy szybkiego biegania. Rzeczywiście po pierwszych treningach z moją formą nie było najlepiej. Kuba mówił, że o startach w bieganiu porozmawiamy wtedy, kiedy przestanę się toczyć, a zacznę biegać. Oczywiście było to dla mnie jak podpalenie lontu i maksymalnie zmobilizowało do trenowania. Na szczęście nie mięło zbyt wiele czasu i bardzo szybko wróciłem do pełnej sprawności i normalnego tempa treningowego. Po kilku pierwszych ćwiczeniach biegowych w drugim zakresie dostałem zielone światło na start w Gdyni. Zawody „u siebie” są dla mnie niezwykle istotne, bo jestem zagorzałym regionalistą (regionu Kaszub, Gdyni i Pomorza), a trasa biegu prowadzi zaraz obok mojego domu. 🙂

IMG_7053Przechodząc do samego biegu chciałbym zacząć od założeń. Wielokrotnie pytano mnie jaki czas zamierzam osiągnąć. Nie decydowałem się jednak na ujawnienie swoich planów, by „rozliczać” się z wyników, a nie ich zapowiedzi. Przecież mógłbym powiedzieć, że pobiegnę 63 minuty… ale tylko powiedzieć 🙂 Z racji, że moja życiówka wynosiła 1h 13min z Półmaratonu Mikołajów (chyba w 2011r.), musiałem ostrożnie podejść do założeń i zadbać po prostu o dobry wynik, zamiast próbować żyłować najlepszy możliwy czas. Od trenera dostałem informację, że pobiegnę razem z Łukaszem Gurfinkielem (BIEGAJ Z GŁOWĄ)Początkowo mieliśmy biec w tempie 3:12min/h by osiągnąć na mecie czas na granicy 1h8min. Przed zawodami ustaliliśmy z Łukaszem, że pobiegniemy w tempie 3:15min/km, a najwyżej ostatnie kilometry będziemy mogli przyspieszyć jeśli starczy nam na to sił.

 

 

IMG_7050
fot. Marcin Piotrzkowski
W dzień biegu pogoda była całkiem przyzwoita, a niska temperatura eliminowała ryzyko odwodnienia. Wiał miejscami dość silny wiatr, chociaż i tak był słabszy niż dzień przed startem. Jeszcze jednym czynnikiem powodującym naszą zmianę tempa były podbiegi znajdujące się na trasie. Na szczęście w trakcie biegu wszystko szło lepiej niż zakładaliśmy i zmieniając się co kilometr bardzo dokładnie kontrolowaliśmy tempo biegu. Kiedy szósty kilometr przebiegliśmy w około 3:05 obaj zdecydowaliśmy, żeby trochę zwolnić, bo czekał na bardzo długi, łagodny zbieg, gdzie również mogliśmy odrabiać czas i nie warto było wykorzystywać sił na tym etapie. Dziesiąty kilometr przebiegliśmy dokładnie w 32:30.

IMG_7047
fot. Maratomania
Moje samopoczucie w trakcie całego biegu było wyśmienite. Sam się teraz dziwię, że tylko momentami miałem wrażenie, że biegnę w strefie dyskomfortu, co w trakcie półmaratonu triathlonowego jest standardem. Wówczas po 1900m pływania i 90km roweru, półmaraton zawsze zaczyna się poza strefą komfortu 🙂 Od około szesnastego kilometra (Placu Kaszubskiego) biegłem już bez Łukasza, którego dopadła kolka. Starałem się wtedy włączyć ostatni bieg i odrobić kilka sekund, które straciliśmy na bardzo wietrznym podbiegu w okolicach przystanku SKM – Gdynia Stocznia. Ostatnie kilometry biegłem więc w tempie 3:10-3:11 i w ten sposób zrealizowałem zamierzony cel.

Kolejnym startem w moich planach jest bieg ALE 10k RUN w Łodzi, który odbędzie się 17. kwietnia, równocześnie z Maratonem Łódzkim. Tydzień później wystartuję w duathlonie w Przywidzu, a już na początku maja czekają mnie Mistrzostwa Europy w duathlonie i po nich Ironman 70.3 w Barcelonie 🙂


IMG_7046IMG_7048IMG_7051IMG_7054IMG_7052