Od blisko trzech tygodni jestem w Zakopanem na swoim pierwszym obozie treningowym w zawodowej karierze. Mój pobyt już zbliża się do końca i mogę powiedzieć, że jeszcze nigdy w życiu tak ciężko nie trenowałem, choć przed wyjazdem myślałem, że ciężej się nie da 🙂
Dzięki pomocy znajomych udało mi się znaleźć mały pokoik w suterenie u pani Ewy, zaraz obok COSu. Zatem jestem w doskonałej lokalizacji do wykonywania wszystkich treningów: biegowych w górach, na stadionie, na pływalni i wyjazdu rowerem w kierunku na Łysą Polanę.
Bieganie
W grudniu ubiegłego roku miałem wielką przyjemność poznać bieganie po górach przy okazji obozu Tatra Running. Dzięki Kubie Wiśniewskiemu i Magdzie Derezińskiej-Osieckiej zdobyłem cenną wiedzę i umiejętności w bieganiu po górskich szlakach. Byłem przekonany, że to być może jedyna taka okazja w perspektywie kilku najbliższych lat. Niesamowicie się ucieszyłem, kiedy mój trener Jakub Czaja wysyłając mnie na obóz do Zakopanego, zaplanował kilka treningów biegowych po górskich szlakach. Jeśli chcielibyście zobaczyć jak wyglądały moje treningi, to zapraszam do obejrzenia dwóch filmów: VIDEO 1 i VIDEO 2.
Mam nadzieję, że zdjęcie po prawej nie jest dla Was zbyt odrażające. Absolutnie nie chcę się w ten sposób nad sobą użalać, ale poruszyć kwestię mojego podjeścia do sportu zawodowego i osiągania sukcesów. Wiele osób widząc to zdjęcie na Facebooku pisało potem do mnie lub mówiło, że to straszne, bolesne itd. Nie da się temu zaprzeczyć, że jest to w pewien sposób bolesne, ale w moim przypadku to nie stopy sprawiały największy problem w trenowaniu. To zdjęcie jest zrobione po pierwszym treningu biegowym na Kościelec (2155m n.p.m.) w piątek. Już kolejnego dnia miałem dwa mocne treningi: rowerowy i pływacki. W niedzielę po rozgrzewce na rowerze poszedłem na stadion na mocne bieganie 🙂 Wracając do kwestii bólu czy dyskomfortu, to największy problem miałem z mięśniami. Po mocnym bieganiu po górach najbardziej ucierpiały moje uda. Przez 3 kolejne dni nie byłem w stanie chodzić, tylko stawiałem małe kroczki, co 15-20cm i poruszałem się na całkowicie wyprostowanych nogach. Mimo wszystko potrafiłem się przemóc i wychodząć w taki sposób z pensjonatu, zaczynałem biec i realizować kolejny trening. Nie traktujcie tego również jako użalanie, tylko chciałbym pokazać realia moich treningów i kończącego się obozu. Wszystko co robiłem było oczywiście pod kontrolą trenera i jak lubią mówić Amerykanie „no pain, no gain” 🙂 Nie przedłużając za bardzo o bieganiu, miałem 3 dłuższe treningi po górach i każdy z nich był dla mnie niesamowitym wyzwaniem i przygodą. Rzadko się zdarza, żeby trening przynosił aż tyle emocji, co treningi w Tatrach. Bardzo strome podbiegi, zbiegi, zeskoski, przepiękne krajobrazy i dużo intensywności 🙂 Więcej zobaczycie w GALERII.
Rower
Z treningami na rowerze było podobnie jak z bieganiem. Trasy w okolicach Zakopanego i Słowacji pozwalają zrealizować bardzo cieżkie treningi siłowe. Pojazdy są znacznie dłuższe niż te, na których trenuję nad morzem. Bardzo miło jest poczuć górskie powietrze, nacieszyć oko pięknymi widokami ze szczytów, a na zjazdach cieszyć się z wysokich prędkości. Poza przyjemnościami, czekała mnie tutaj solidna praca, która miała za zadanie przygotować mnie do zbudowania szczytowej formy na zbliżające się Mistrzostwa Świata w triathlonie w Zell am See (Age Group 25-29).
Mogę powiedzieć, że już odczuwam efekty wykonanej pracy i jeździ mi się znacznie lepiej, lżej i mocniej zarazem 🙂 Na pewno bardzo sprzyjającym czynnikiem w trakcie obozu była pogoda, która dopisywała mi niemal codziennie. Dzięki bardzo wysokim temperaturom byłem w stanie przyzwyczaić swój organizm do pracy w takich warunkach i uważam, że teraz radzę sobie znacznie lepiej niż w poprzednich latach. Oczywiście nie chodzi tutaj tylko o sam fakt trenowania w skwarze. Mam tutaj na myśli przede wszystkim dbanie o gospodarkę elektrolitową. Moim podstawowym zestawem na taką pogodę są kapsułki z elektrolitami ALE HydroSalt i napój hipotoniczny ALE Race.
Pływanie
Z treningów na basenie nie mam żadnego zdjęcia, dlatego wybrałem takie, na którym wyglądam jakbym wyszedł z wody 😉 Miałem okazję udzielić ostanio kilku wywiadów, w których mogłem opowiedzieć o pływaniu, które wydaje się być dla mnie tematem tabu – a nie jest 🙂
Bardzo się cieszę, że praca wykonana z trenerem Włodzimierzem Szpakiewiczem przynosi coraz lepsze efekty. Nie wiem czy miałem okazję pisać o tym tutaj na stronie. Naszym celem w pływaniu było wypracowanie i ugruntowanie poprawnej techniki, by dopiero później móc pracować nad cechami poprawiającymi mój czas na zawodach. Od ostatniego czasu nic się nie zmieniło i dalej się „jaram” pływaniem:) Poza samymi treningami bardzo dużo czasu poświęcem na literaturę związaną z pływaniem. Mam tutaj na myśli książki, artykuły (głównie Swimming World) oraz oglądanie takich zawodników jak Sun Yang, Ryan Lochte, Katie Ledecky, Ian Crocker oraz oczywiście Miachel Phelps. Bardzo dużo pomogły mi też w zrozumieniu pływania filmy z Race Clubu, prowadzone przez trzykrotnego medalistę olimjskiego Garego Halla seniora, który jest doskonałym trenerem, a jego syn Gary Hall junior jest również medalistą olimpijskim- dziesięciokrotnym .